
mjr.Antoni Głuchowski na czele defilady – Mińsk Mazowiecki 3.05.1939 r.
Major kawalerii Antoni Hut-Głuchowski
EDWARD BROŻEK
GW Kraków nr 306, wydanie z dnia 31/12/2004POŻEGNANIA, str. 11
Wspomnienie
Prawdopodobnie w październiku 1939 r. Antonina Głuchowska otrzymała list, z odręcznie narysowaną mapką, w którym był zamieszczony opis śmierci jej męża majora Antoniego Głuchowskiego. Szczegółowy opis wypadków poprzedzający to tragiczne wydarzenie świadczy, że autor listu był ich bezpośrednim świadkiem: „…Major Antoni Głuchowski dowodził 2-gim dywizjonem w Pułku Ułanów Warszawskich dowodzonym przez ppłk. Trepto. (…) Znalazł się wraz z pułkiem dnia 23. IX w lesie na północny wschód od miejscowości Jacnia przy szosie Zamość – Krasnobród. Działo się to w godzinach południowych. Pułk w kilkanaście minut po wejściu do lasu dostał ogień z paru stron z broni ręcznej i maszynowej. Ogień ten był nieskuteczny, ale zapowiadał natarcie. (…) Pan major ze spieszonym dywizjonem poszedł na obejście skrzydła do lasu i dostał się pod ogień artylerii. Padł ciężko ranny. Miał zerwany przez odłamek granatu tył czaszki. Żył jeszcze, chociaż był nieprzytomny i wkrótce zmarł. Starano się go ratować, ale cały oddział został wkrótce zdziesiątkowany przez skuteczny ogień artylerii i karabinów maszynowych. Miejsce, gdzie padł Pan Major, zostało oznaczone na załączonym do listu szkicu”.
Autor listu dodał jeszcze charakterystykę ostatnich dni prawdopodobnie swojego dowódcy. Pisał: „Pan major był przez cały czas walk spokojny i bardzo koleżeński. Głęboko myślący i dokładny w rozkazach. Czuł żal głęboki do tych, którzy zaprzepaścili sprawę. Z goryczą o tym mówił zaufanym”.
Po tym liście nastąpiła wymiana korespondencji pomiędzy wdową po majorze a osobami z miejscowości, gdzie major Głuchowski został zabity. Pielęgniarka z Krasnobrodu Zofia Hużewska w liście do wdowy z 5 kwietnia 1940 r. napisała m. in.: „Jest mi wiadomo, że Pan major Głuchowski Antoni został zabity podczas boju pod Krasnobrodem. Pochowany we wspólnej mogile oficerów, gdzie było ich czterech. (…) Rodziny dwóch oficerów zabrały z tego grobu do trumien i zostali pochowani na cmentarzu w Krasnobrodzie. Zostali tylko pan major i porucznik Rawicki. Byłam obecna przy wydobywaniu tych oficerów i widziałam zwłoki śp. Pani Męża. (…) Radziłabym, aby Pani jak najwcześniej przyjechała do Krasnobrodu i ciało trzeba przenieść na cmentarz, bo gmina będzie w najbliższych dniach zabierać poległych do wspólnej mogiły na cmentarzu. Zaznaczam, że postaram się, aby zwłoki pana majora zatrzymać aż do Pani przyjazdu…”.
Istotnie doszło wtedy do ich pochowania w oddzielnej mogile. Później, w kilkanaście lat po wojnie, ciało zostało ekshumowane i w ostateczności dziś spoczywa na cmentarzu Rakowickim.
Godzi się przypomnieć niezwykle piękną i nieco tajemniczą postać majora Antoniego Głuchowskiego. Po otrzymaniu od wnuczki majora kilku dokumentów wydawało mi się, że napisanie o nim wspomnieniowego tekstu nie będzie trudne.
Początki jego życiowej drogi były typowe dla młodego człowieka, któremu przyszło żyć w czasach niezwykłych historycznych wydarzeń. Urodził się w październiku 1898 r. w Głuchówku koło Siedlec. W grudniu 1914 r. został członkiem konspiracyjnej szkolnej drużyny skautingu. Z harcerstwa szybko, bo już w styczniu 1915 r., został przyjęty do POW, gdzie – po szkoleniach – szybko awansował. W styczniu 1917 r. wstąpił do 1. pułku ułanów Beliny-Prażmowskiego. Po kryzysie przysięgowym był wraz z pułkiem w okresie lipiec – październik 1917 internowany. Po zwolnieniu powrócił do Siedlec, gdzie w końcowym okresie wojny pełnił obowiązki wpierw komendanta obwodu, a później okręgu siedleckiego POW.
Jakby naturalną koleją losu Antoni Głuchowski od tego okresu nie zdejmuje munduru. W listopadzie 1918 r. dostaje przydział do 22. pułku piechoty, skąd zostaje odkomenderowany do szkoły podchorążych, a po jej ukończeniu w październiku 1919 r. zostaje mianowany podporucznikiem z przydziałem na etat oficerów jazdy do 10. pułku ułanów. Dalszy życiorys, śledzony na podstawie karty ewidencyjnej, to typowa droga kariery w wojsku. Zwraca uwagę duża ilość kursów, po których z reguły następuje zmiana stanowiska służbowego. W styczniu 1921 r. Antoni Głuchowski zostaje awansowany do stopnia porucznika i przeniesiony do 24. pułku ułanów. Następne kursy, odznaczenia, (za wojnę 1918-1921 oraz Dziesięciolecia Odrodzonej Polski), odkomenderowania i powroty do pułku, a w marcu 1928 r. kolejny awans na stopień rotmistrza.
W międzyczasie żeni się z Antoniną Nowicką, ale w karcie ewidencji nie ma daty tego ważnego wydarzenia. Również nie wspomniano nic o dzieciach.
Później zachowała się jeszcze notatka, że w sierpniu 1929 r. został przeniesiony do Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu.
Miałem poważne kłopoty z odtworzeniem kolejnych lat służby rtm. Głuchowskiego. Nie ma wpisów do ewidencji, brak potwierdzonych danych, gdzie był i co robił.
– Musiał być na ewidencji prowadzonej przez inne służby – twierdzi doskonale znający stosunki w przedwojennym wojsku Leszek Zachuta, współautor (wraz z żoną Marią Fieldorf) przygotowywanej drugiej, ponad 1000-stronicowej biografii gen. Fieldorfa „Nila”.
Na prezentowanym zdjęciu wyraźnie widać, że Antoni Głuchowski nadal jest oficerem 24. pułku ułanów. Zdjęcie to musiało zostać wykonane przed 1936 r., bo właśnie wtedy jego nazwisko pojawia się w księdze „Awanse oficerskie w Wojsku Polskim 1935-1939” autorstwa R. Rybki i K. Stepana. Co dziwne, awans na stopień majora odnotowany jest wśród oficerów… piechoty. Na innym zdjęciu widzimy, że już jako major prowadzi defiladę kawalerii w Siedlcach 3 maja 1939 r., ale tu już jest oficerem… 7. pułku ułanów.
Starałem się znaleźć w dostępnej literaturze więcej szczegółów o Warszawskim Pułku Ułanów, o toczonych przez niego walkach w okolicach Krasnobrodu, jak i o udziale w nich mjr. Głuchowskiego. Nie było to łatwe. Przede wszystkim nie było w oficjalnych zbiorach opracowanej historii Warszawskiego Pułku Ułanów. Ludwik Głowacki w książce „Działania wojenne na Lubelszczyźnie w 1939 r.” kilkakrotnie wspomina o majorze Głuchowskim i o okolicznościach jego śmierci. Podaje, że jego grób znajduje się na cmentarzu parafialnym w Krasnobrodzie z napisem: Kwatermistrz Warszawskiego Pułku Ułanów i jednocześnie dowódca 7. dyonu 7. pułku ułanów. W książce-albumie „Wrześniowa księga chwały kawalerii polskiej” Jana Przemszy-Zielinskiego znalazłem najwięcej szczegółów odnośnie tego pułku. Był to pułk improwizowany, organizowany z wcześniej rozbitych oddziałów. Powstał z nadwyżek 1. pułku szwoleżerów, 7. pułku ułanów lubelskich oraz z rozbitej Mazowieckiej Brygady Kawalerii w okolicach Garwolina. Pułk ten składał się z czterech szwadronów zorganizowanych z dwóch dywizjonów. Jednym z nich dowodził mjr Głuchowski, a drugim ppłk Głogowski.
Najwięcej szczegółów o walkach tego pułku znalazłem w książce Adama Zakrzewskiego: „Wspomnienia. Wrzesień 1939”. Jest to smutna książka, tak jak smutny był wrzesień 1939 r. Autor dowodził improwizowaną brygadą kawalerii i w jej składzie znalazł się warszawski pułk ułanów. Jego brygada podlegała dowódcy armii gen. Dąb-Biernackiemu. Był to marny dowódca, niekompetentny i niezdecydowany, i już w połowie września przekonany o wojennej klęsce. Brygada płk. Zakrzewskiego stanowiła dużą siłę, niestety niewykorzystaną. Dodatkowo w rejonie jej działań znalazła się Wileńska Brygada Kawalerii gen. Władysława Andersa oraz niedobitki innej brygady kawalerii dowodzonej przez płk. Tadeusza Komorowskiego. Współpraca między nimi też się nie układała. Haniebna ucieczka marszałka Rydza-Śmigłego do Rumunii, wkroczenie wojsk rosyjskich do Polski całkowicie podcięło wiarę w sens dalszej walki. Płk Zakrzewski charakteryzuje to jednym zdaniem: „Przestaliśmy być wojskiem, a staliśmy się kupą uzbrojonych ludzi”.
W listopadzie 1939 r. wdowa po majorze Głuchowskim otrzymała zgodę władz niemieckich na zabranie jego rzeczy z koszar w Mińsku Mazowieckim, zajmowanych przez wojsko niemieckie. Przepustka ta zachowała się w rodzinnych zbiorach. Ostatnią niekwestionowaną zasługą majora Antoniego Głuchowskiego było zabezpieczenie sztandaru 7. pułku ułanów. Przezornie zorganizował łańcuch ludzi dobrej woli, którzy doprowadzili do tego, że sztandar od 3 października 1955 r. można oglądać w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…